Poranek. To dziś.
Wiedziałam tylko, że przyjadą do nas "fachowcy". Będą mnie testować i sprawdzać czy nadaję się do zabrania do Rosarii.
Szczerze mówiąc bardzo się bałam, nie widziałam czego mogłam się spodziewać.
Po raz pierwszy wstałam wcześniej od Gabriela. Rano wzięłam prysznic i
zrobiłam samodzielnie śniadanie. Chłopak przyszedł do kuchni kiedy
zagotowała się woda w czajniku.
- Kawy? - zapytałam zauważając go wchodzącego do pomieszczenia.
- Chętnie. - podszedł do zlewu i umył zaspaną twarz zimną wodą. Ja w
tym czasie zalałam wrzątkiem dwa kubki z kawą. - Co dziś tak wcześnie? -
podniosłam wzrok, woda skapywała mu po nosie i brodzie.
- Obudziłam się i nie mogłam już zasnąć. - odpowiedziałam mu krótko.
- Właściwe to nie dziwię ci się. Dziś masz swój wielki dzień. -
podkreślił dwa ostatnie słowa po czym podszedł i objął mnie od tyłu. -
Nie denerwuj się. Na pewno wszystko nam się uda. - zamruczał mi do ucha
po czym delikatnie przejechał mi dłonią po włosach. Niewinny gest
sprawił, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uwielbiam go.
Przymknęłam oczy i pochyliłam głowę oczekując kolejnego ruchu ale nic
takiego się nie wydarzyło. Chłopak wziął jeden kubek z blatu i usadowił
się obok mnie.
- Mmmm, ładnie pachnie. - upił łyk i wstał, żeby zjeść
śniadanie które mu zostawiłam. Ja sama udałam się do biura. Chwyciłam
książkę pierwszą z brzegu i usiadłam na krześle, jedynym w tym pokoju.
Okazało się, że wziąłem książkę o tytule "Siła Trucizny" znajdowały
się w niej trucizny wywołujące mnóstwo różnych efektów. Był podział na
dzieci, ludzi w wieku młodym, dojrzałych i starszych. Był też dział z
truciznami dla zwierząt. Otworzyłam książkę na chybił trafił i
przeczytałam zawartość strony. Trafiłam na truciznę z podobnymi
właściwościami co pigułka gwałtu dość popularna w moich czasach.
Przeczytałam skład i okazało się, że gdybym dłużej nad tym posiedziała
być może udałoby mi się samej taką zrobić. Ale po co...
Zaczęłam przeglądać kolejne książki. Znalazłam kilka kryminałów i nawet parę romansów ale nic co by mnie zainteresowało.
Nie mogłam już wytrzymać w jednym miejscu więc poszłam poszukać Gabriela.
- Jak myślisz długo i mi jeszcze zejdzie? - zapytałam zauważając go podlewającego kwiaty na parapecie w sypialni.
Nie rozumiałam czemu to robił.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to
jeszcze dziś wieczorem będziemy w Rosarii. Dom zostanie opuszczony i nie
będzie kto miał się opiekować kwiatami.
- Nie chcę cię martwić ale już powinni tu być. - odpowiedział mi. -
Dostałem instrukcje: przyjadą do nas do południa. Jeśli tak się nie
stanie będzie to jednoznaczne z tym, że coś się stało i nie dotrą tu.
Przerwał przerywając podlewanie kwiatów i spoglądając na mnie.
- Zostało pół godziny.
To było najdłuższe pół godziny w moim życiu.
Nikt do nas nie przyjechał. Nikt się nie pojawił, a ja po dwóch
godzinach spędzonych na wpatrywaniu się w okno straciłam nadzieję.
- Przykro mi. - usłyszałam z za uchylonych drzwi. Chłopak wszedł do
pomieszczenia żeby znaleźć się obok mnie. - Nie sądziłem, że tak się
stanie. Jutro rano wyruszymy w drogę. Pomożesz mi w przygotowaniach? -
zapytał, a ja kiwnęłam w milczeniu głową. Co innego mi pozostawało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz