poniedziałek, 4 lipca 2016

Attempt IX

Poranek. To dziś.
Wiedziałam tylko, że przyjadą do nas "fachowcy". Będą mnie testować i sprawdzać czy nadaję się do zabrania do Rosarii.
Szczerze mówiąc bardzo się bałam, nie widziałam czego mogłam się spodziewać.
Po raz pierwszy wstałam wcześniej od Gabriela. Rano wzięłam prysznic i zrobiłam samodzielnie śniadanie. Chłopak przyszedł do kuchni kiedy zagotowała się woda w czajniku.
- Kawy? - zapytałam zauważając go wchodzącego do pomieszczenia.
- Chętnie. - podszedł do zlewu i umył zaspaną twarz zimną wodą. Ja w tym czasie zalałam wrzątkiem dwa kubki z kawą. - Co dziś tak wcześnie? - podniosłam wzrok, woda skapywała mu po nosie i brodzie.
- Obudziłam się i nie mogłam już zasnąć. - odpowiedziałam mu krótko.
- Właściwe to nie dziwię ci się. Dziś masz swój wielki dzień. - podkreślił dwa ostatnie słowa po czym podszedł i objął mnie od tyłu. - Nie denerwuj się. Na pewno wszystko nam się uda. - zamruczał mi do ucha po czym delikatnie przejechał mi dłonią po włosach. Niewinny gest sprawił, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Uwielbiam go. Przymknęłam oczy i pochyliłam głowę oczekując kolejnego ruchu ale nic takiego się nie wydarzyło. Chłopak wziął jeden kubek z blatu i usadowił się obok mnie.
- Mmmm, ładnie pachnie. - upił łyk i wstał, żeby zjeść śniadanie które mu zostawiłam. Ja sama udałam się do biura. Chwyciłam książkę pierwszą z brzegu i usiadłam na krześle, jedynym w tym pokoju.
Okazało się, że wziąłem książkę o tytule "Siła Trucizny" znajdowały się w niej trucizny wywołujące mnóstwo różnych efektów. Był podział na dzieci, ludzi w wieku młodym, dojrzałych i starszych. Był też dział z truciznami dla zwierząt. Otworzyłam książkę na chybił trafił i przeczytałam zawartość strony. Trafiłam na truciznę z podobnymi właściwościami co pigułka gwałtu dość popularna w moich czasach. Przeczytałam skład i okazało się, że gdybym dłużej nad tym posiedziała być może udałoby mi się samej taką zrobić. Ale po co...
Zaczęłam przeglądać kolejne książki. Znalazłam kilka kryminałów i nawet parę romansów ale nic co by mnie zainteresowało.
Nie mogłam już wytrzymać w jednym miejscu więc poszłam poszukać Gabriela.
- Jak myślisz długo i mi jeszcze zejdzie? - zapytałam zauważając go podlewającego kwiaty na parapecie w sypialni.
Nie rozumiałam czemu to robił.
Jeśli wszystko dobrze pójdzie to jeszcze dziś wieczorem będziemy w Rosarii. Dom zostanie opuszczony i nie będzie kto miał się opiekować kwiatami.
- Nie chcę cię martwić ale już powinni tu być. - odpowiedział mi. - Dostałem instrukcje: przyjadą do nas do południa. Jeśli tak się nie stanie będzie to jednoznaczne z tym, że coś się stało i nie dotrą tu.
Przerwał przerywając podlewanie kwiatów i spoglądając na mnie.
- Zostało pół godziny.
To było najdłuższe pół godziny w moim życiu.
Nikt do nas nie przyjechał. Nikt się nie pojawił, a ja po dwóch godzinach spędzonych na wpatrywaniu się w okno straciłam nadzieję.
- Przykro mi. - usłyszałam z za uchylonych drzwi. Chłopak wszedł do pomieszczenia żeby znaleźć się obok mnie. - Nie sądziłem, że tak się stanie. Jutro rano wyruszymy w drogę. Pomożesz mi w przygotowaniach? - zapytał, a ja kiwnęłam w milczeniu głową. Co innego mi pozostawało.